Tak więc czas ruszać w drogę, najadłem się, mam ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy i wiernego Larvitara, który zawsze będzie gotów mnie bronić. Całkiem dobry początek podróży, może i jest nieco wietrznie, jednak wolę wiatr od upału. Zarzuciłem plecak na plecy i pożegnałem się z rodzicami.
- Do widzenia, na pewno was nie zawiodę i pewnego dnia stanę się tak sławnym trenerem jak sam Ash Ketchum! - po tych słowach ruszyłem w drogę razem z moim pokemonem, który szedł obok mnie. Z miejsca było widać, że stworek jest tak samo szczęśliwy z wyruszenia jak ja, na chwilę pogrążyłem się w myślach nad tym jak wielkie sukcesy osiągniemy w przyszłości, ile odznak wygramy... mimo wszystko trzeba było zejść na ziemię. Dochodząc na obrzeża miasteczka Pallet rzuciłem ostatnie spojrzenie na dom, który znikał poza granicami widnokręgu. Na początek musimy nieco wzbogacić drużynę o jakiegoś nowego pokemona, w końcu nigdy nie staniemy się najlepsi w pojedynkę, to nawet dobrze się składało, mamy przed sobą słynny las Viridiański, słynie on z mnóstwa silnych trawiastych pokemonów, więc będzie dla nas dobrym celem na początek, tak więc wyruszyliśmy dróżką prowadzącą do lasu Viridian.