Hop-siup i w drogę - Carloss

Tak więc doszło do tego, że wyruszyłeś w podróż pokemon. To co chciałeś. Co tam piłka nożna... Ten sport ani w jednym procencie nie jest taki fajny jak trenowanie pokemonów. Masz wszystkie przedmioty, swojego pierwszego pokemona... A do tego jeszcze całkiem ładne fundusze. Nigdy nie miałeś takiej kwoty w swoich rękach... Ba! Nawet tyle nie widziałeś za jednym razem. Wiał wiatr i niebo było lekko zachmurzone, a do tego zobaczyłeś coś dziwnego na horyzoncie... Jakby rój białych, miniaturowych chmurek?

Tak, w końcu mogę rozpocząć swoją podróż jako trener pokemonów, tyle czasu o tym marzyłem i nareszcie nim jestem.
Na początek wypadałoby jednak lepiej zapoznać się ze swoim starterem, tak więc wypuściłem Charmandera z pokeballa i przywitałem się z nim. Nagle zobaczyłem przed sobą rój pokemonów podobnych do mini - chmurek, przyjrzałem się im dokładniej, ciekawe jaki to gatunek pokemonów.

To były takie stworki, były coraz bliżej i bliżej a Ty miałeś wrażenie, że są ich tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy jeśli nie więcej... Twój Charmander spojrzał na Ciebie swoimi dość dużymi oczami i puścił dymek z pyszczka jako oznaka zaskoczenia. Po chwili podszedł bliżej i dotknął Twojej nogawki od spodni.
- Chaaa? - przekrzywił łebek i się w Ciebie ciągle wpatrywał.
Akurat w tej chwili poke-chmurki dosłownie was otoczyły.

Tysiące Cottonee nas otoczyły, niby miałem ochotę na walkę z jakimś pokemonem, ale walka z tyloma na raz byłaby przecież samobójstwem, a może te stworki wcale nie chciały walczyć?
- Hej, spokojnie ja i mój Charmander wcale nie chcieliśmy was atakować, właśnie jesteśmy w drodze do Lasu Viridian aby tam potrenować nieco z innymi pokemonami, hej a może chciałybyście z nami walczyć? Oczywiście pojedynczo jeśli już,jeśli nie to trudno, my do niczego nie zmuszamy - odpowiedziałem do stworków.

Pokemony nie chciały walczyć, raczej chciały się wam chwilę przyjrzeć, czy nie stanowicie zagrożenia, po czym ruszyły dalej. Zobaczyłeś w pewnej chwili jednak wśród owych pokemonów spore poruszenie i jakby próbowały uciekać i schronić się na ziemi, bo oto nadciągał taki killer: 

Pokemon atakował Cottonee raz po raz i robił fikołki w powietrzu, jakby to była dla niego zabawa a owe obłoczki bardzo się go bały.

Jak widać te robaczki nie miały złych zamiarów, nie to co pewien Swablu, który je atakował, chyba trzeba pomoc Cottonee.
- Hej ty! Myślisz, że taka zabawa w walkę jest śmieszna? Skoro uważasz się za takiego dobrego to walcz z nami!
To dobra okazja do wykazania się Charmander, na początek użyj podwójnego Growl, aby obniżyć siłę ataków tego kozaka, a następnie zaatakuj go podwójnym Scratch, uważaj jednak na jego ataki z powietrza, w końcu to ptak, ale ty także jesteś zwinny, więc nie powinieneś mieć zbytniego problemu z unikami - powiedziałem.

Swablu od razu ruszył na Twojego pokemona z Peck, jego atak zdążył być w tym czasie jednak osłabiony, więc Charmander otrzymał mniejsze obrażenia. Pierwsze Scratch trafiło idealnie, po nim dziki pokemon znowu zaatakował Peck i po kolejnym Scratch użył Growl. Walka była wyjątrkowo wyrównana.

Charmander 75% - atak
Swably 70% -- atak

- Wygląda na to, że w tej chwili oboje mamy równe szanse, po raz kolejny zaatakuj Scratch, natychmiast po tym odsuń się od niego na bezpieczną odległość, później wykonaj kolejny Scratch tym razem wyskakując wysoko w górę nad niego, wtedy pewnie zechce cię zaatakować w powietrzu, ale bądź na to przygotowany i uderz go wtedy z całej siły, skoncentruj się także na wykonywaniu uników! - powiedziałem.

Swablu za każdy atak twojego pokemona używał Growl, chociaż Twoja strategia z skoczeniem na niego i uderzeniem zadziałała genialnie. Swablu opadł na ziemię i z trudem się podniósł. Może i osłabił Twojego pokemona w ataku, ale sam stracił sporo życia.

Ch 70% ---- atak
S 30 -- atak