~Chwała Darkraiowi - gra Ariella~

Tak więc znalazles sie poza murami swiatyni. Nikt cie nie gonil. Byl wczesny ranke. Miasto okalajace swiatynie dopiero budzilo sie do zycia. Espurr rozgladal sie ciekawei, poniewaz nigdy nie byl poza murami. Liczyl sie tylko Darkrai i tylko on. Teraz za bardzo tez nie jest zadowolony, że idzie na poszukiwania, ale jednak bardziej mu zalezy na tym by yc z toba nie wazne gdzie i w jaki sposob. Tak wiec nadszedl czas na twoja przygode. Aby dostac sie do miasta bylo trzeba przejsc przez mostek

Odetchnąłem głęboko i złapałem Espurra za łapke.
-To tyle nas widzieli.-odezwałem się do niego.-Chyba zaczniemy poszukiwania od centrum pokemon, co? Przechodzi tam dużo ludzi, może ktoś widział kogoś podejrzanego.
Ruszyłem w stronę miasta, co chwila oglądając się za siebie.
///Mostek!? xd to jest pare sznurków xd///
Jednak kiedy przyszła pora na most, schowałem Espurra do balla i ostrożnie przeszedłem na drugą stronę, gdzie spowrotem wypuściłem pokemona na wolność i rozejrzałem się w obawie, że w takim buszu mogą być dzikie pokemony. A pomyśleć, że kiedy tu przybyłem, to most był drewniany, a ta dzicz, była tylko małym laskiem.

Most elstrymalny:). Jednak przez pare lat krajobraz moze sie zmienic. Chyba ze jest jakas inna droga. Ja nie wnikam. Po ciezkim przebyciu na druga strone nie obylo sie bez spadnietej stopy miedzy liany. Miales problem z wyciagnieciem jej ale w koncu sie udlo. Jednak nie zmienia to faktu ze przez te gwaltowne ruszanie sie uslyszales ze jakis sznur peka. Gdy znalazles sie bezpiecznie na drugiej stronie most wrecz zaczal sie rozpadac. Tak wiec stales w buszu i nie widziales gdzie isc dalej. Wciezki byly bardzo waskie jakby dla malych pokemonow.

48353505 gg napisz.

Zastanowiłem się chwilę, w którą stronę iść. Jednakże, na widok słabo wydeptane ścieżki, postanowiłem iść jej śladem.

Jeśli masz jakies pół metra wzrostu to śmiało możesz iść. Jednakże tyle nienmasz i co chwila coś ci się obijalo otwarz, grzazles w gałęziach. Była to raczej ścieżka pokemonów ale co kto woli. Przedzierales się przez te zarosla a szło ci to mozolnie. Cały czas za sobą widziałeś mostek którym tu przybyles.

/Nie masz co robić w nocy? xd/
-Espi?-zwróciłem się do pokemona.-Nie dałbyś rady porozcinać tych zarośli? Chyba nie na darmo bozia dała ci pazurki?

a to noc była? ja myślam że dzień nastał. i co z twoim telefonem?!
________
Pokemkn spojrzał na ciebie i pokrecil główką. chyba mu się nie chciało. Musiales radzić sobie sam. No cóż. Póki nie będą n akazde zawołanie.

A już all ok xd kupili mi rodzice nowy na urodziny xd/
Zrezygnowany pokręciłem głową i powoli zacząłem przedzierać się przez puszczę, uważając aby zbytnio się nie pokaleczyć.

Odgarniajac liany nie dało się nie pokaleczyc rąk ponieważ niektóre były z kolcami. Pokemon zrezygnowany w końcu zaczął rozcinac liany ale na swoją wysokość. Widać był dość wredny bo jakoś się toba nie przejmował. Jednak na szczęście zaczął się busz przerzedzac.

Odetchnąłem z ulgą, widząc prześwity wolności. Kiedy będę spowrotem w świątyni, musze koniecznie im powiedzieć, żeby zatrudnili ogrodnika, albo chociaż wypalali te chwasty. Zachowanie Espiego, lekko mnie zirytowało, toteż schowałem go do balla, aby już się chociaż nie męczył, samolub jeden. Na chwilkę przystanąłem, spojrzałem na swoje ręce, oceniając ich stan wizualny, po czym ponowiłem wędrówkę w nieznane. Właściwie, to narazie znane, bo miałem zamiar iść do poke centrum ale potem, kto wie? Przez chwilę rozważałem nawet możliwość odwiedzenia rodziców, ale po dłuższym przemyśleniu, doszedłem do wniosku, że to nie ma żadnego sensu. Pewnie by mnie nawet nie poznali. Albo nie chcieli poznać. Tak rozmyślając nad swoim biednym losem mozolnie przedzierałem się przez to trawsko, w nadzieji, że w miarę szybko dotrę do centrum.

Trawska z każdym krokiem były coraz zadsze. MG w końcu ci na to pozwolił gdy widzi że się starasz. A może tak miało gyc? Tak więc w końcu się orzedarles. Musiales znowu dotrzec na druga stronę tym razem przez wodę. Czy tu kiedyś była woda? A chuj wie. No cóż. Żadnego przewoźnika nie było ani mostku. Wpław? za duża odległość a nie masz żadnych wodnych pokemonow.

Na zrobienie mostku z lian nie miałem trzech stuleci, więc ten pomysł odpadał. Siedziałem nad brzegiem i zastanawiałem się, jak mógłbym sobie poradzić. Postanowiłem jednak, że spokojnie spróbuję obejść wodę do okoła. Tak więc, ruszyłem powolutku w prawą stronę wody, spokojnie nacieszając się widokiem puszczy, którą miałem po swojej prawej stronie. W pewnym momencie, przypomniałem sobie o Espurrku, po czym wypuściłem go z balla i wsadziłem sobie na ramię, a następnie rozpocząłem konwersacje.
-Widzisz mały? Nie ma jak iść. Wszędzie tu jest albo woda, albo krzaki. Ja się dziwie temu debilowi, że chciało mu sie okradać świątynie. Chociaż on, pewnie miał jakiegoś wodnego pokemona, który by go przeprawił z brzegu na brzeg, i kogoś kto by mu wyciął drzewa, ewentualnie nad tym wszystkim przeleciał. Ehh czemu ty nie jesteś Arceusem? Byśmy sobie poszaleli, a nie. Równie dobrze możemy założyć program "Z buta przez świat, za paroma kudłami legendy" w sumie, byłby to nawet dobry pomysł. Jak sądzisz? Zarobilibyśmy kasę, bylibyśmy sławni. Żyć nie umierać.

W pewnym momencie wszedłes do plaży i zauważyłes jakieś ślady pokemona. Był ten pok dość duży i widocznie suwal sie do wody. Ślady przypominały trochę laprasa znaczy sie jego tropy. Twój towarzysz rozglądal sie szukając czegoś. Jednak nic nie zauważył. W oddali zauwazyles ze lądy jakby sie stykaly jednego i drugiego brzegu.

-Ciekawe co to za pokemon toczył się do wody.-odezwałem się sam do siebie, po czym patrząc na swojego pokemona zapytałem go:
-Espi, szukasz czegoś? Czy może po prostu ci się nudzi?
Kiedy rozejrzałem się do okoła, zobaczyłem słabe połączenie obu brzegów, więc powiadamiając o tym pokemona, ruszyłem w kierunku przejścia na tamten brzeg. Nie żeby ten mi się nie podobał, ale po prostu na tej części narazie nie miałem nic do roboty. Cały czas rozglądałem się do okoła, w poszukiwaniu jakiegoś pokemona, który mógłby zostawić ślady, które widziałem niedawno.

Pokemona zostawiajacego ślad ani śladu. Twój towarzysz dzielnie wędrował na granicy buszu a plaży także miałeś go w zasięgu.
Eeeeeespi! zaalarmowal cię przystajac przy jakies ledwo wydeptanej ścieżce.