PokeUniverse
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Forum PBF pokemon
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 KP Kacperro

Go down 
AutorWiadomość
Kacperro




Liczba postów : 7
Join date : 19/02/2014

KP Kacperro Empty
PisanieTemat: KP Kacperro   KP Kacperro I_icon_minitimeCzw Lut 20, 2014 7:30 pm

Imię i nazwisko: Matthew Bradley
Wiek: 17 lat
Wygląd: Pierwszy rzut oka? Widzimy wysokiego, szczupłego młodzieńca z wyraźną opalenizną. Jego grafitowe włosy są układane ze starannością, chłopak sam je modeluje i cieniuje, sądząc ze szkoda pieniędzy na fryzjera. Złote oczy niezwykle bystre i przenikliwe, niektórzy mogą stwierdzić, że chłopak tymi oczami jest w stanie wejrzeć w ich duszę. Ubiór jest dosyć nietypowy, ponieważ o ile śliwkowa podkoszulka oraz niebieskie jeansy nie robią na nikim wrażenia, to już trzy skórzane paski oraz kurtka-bolerko, jakie noszą raczej kobiety już mogą dziwić. Brązowa kurtka z beżowym kołnierzem, pokryta w niektórych miejscach siatką jest zakładana raczej w porze deszczowej oraz gdy jest zimno. Na dłoniach zawsze nosi rowerowe rękawiczki z czarnej skóry z odsłoniętym tylko palcem wskazującym. Buty czarne sportowe, by nie uwierały podczas długich podróży. Oczywiście nieodłączną częścią ubioru jest zielony, pojemny plecak.
Charakter: Charakter to coś, co zmienia się pod wpływem impulsu, nie da się określić. Na pewno Matt jest spokojny i opanowany, bardzo rzadko się złości. Przemyśli wszystkie za i przeciw zanim podejmie decyzję, która jego zdaniem będzie prawidłowa. Uśmiecha się stonowanie, ciężko zdobyć jego zaufanie, aczkolwiek sam jest ufny względem innych. Mimo pierwszego wrażenia wcale nie jest gburem, wręcz przeciwnie, nie stara się unikać towarzystwa, lubi przebywać wśród ludzi, rozmawiać z Nimi. Nie można również zapomnieć o dobrych manierach, uprzejmości i tym, że zawsze jest gotowy do pomocy.
Historia: Matthew, Matthew, Matt. Czy ten chłopak ma jakąś historię? Za pewne w dniu urodzin, w ciepły lipcowy poranek, jego rodzice Liza i Shawn wyobrażali sobie, że właśnie na świat przyszedł genialny naukowiec albo wybitny sportowiec, błyskotliwy hazardzista. Po prostu ktoś, kto w końcu odmieni ich życie w biedzie. Czy rodzice mieli rację w swoich przypuszczeniach? Czy Matt cokolwiek będzie znaczył w przyszłości dla świata? Na te wszystkie pytania odpowiedzi przychodziły wraz z biegiem czasu. Jedno jest pewne - nigdy się w tej rodzinie nie przelewało. Ojciec z wykształcenia zegarmistrz, nie zbierał pokaźnych sum w małym miasteczku jakim jest Stone Town, za to był jedynym zegarmistrzem w okolicy. Był to tak na prawdę argument, który nie pozwalał na rezygnację z tej pracy. Matka zaś pracowała w policji, jednak co się może dziać w tak spokojnym mieście jak Stone Town? Nie była nikim specjalnym. Na takich jak ona mówiono "krawężnik", jej zadaniem było chodzenie i patrolowanie miasta. Nasze poczciwe Stone Town z którego każdy dzieciak chciałby się jak najszybciej wyrwać, z braku większych atrakcji. Matthew ma również siostrę, zdrową śliczną dziewczynkę w wieku 4 lat, która na razie spędza beztroskie życie, bawiąc się z Bellsproutami w ogródku.
Powróćmy jednak do Matta, bo tak łatwiej wymówić, niż jego pełne imię. Do najbiedniejszych nie należał, ale nigdy też nie zaznał luksusu. Zwykle dzieciaki miały szanse wyrwać się z domu w wieku 10-12 lat i zostać mistrzami pokemon. Ba! Kto o tym nie marzył, kto nie mówił jakby było fajnie polatać na grzbiecie Charizarda? Niestety bohater naszej historii jest realistą. Nie marzył, on działał. Musiał się uczyć, wpajano mu, że ledwo co mamy do garnka wrzucić, przez co chłopak dorabiał, rozwoził gazety o poranku, a następnie uczył się do szkoły. Po szkole starannie odrabiał lekcje i dopiero mógł mieć czas dla siebie. Ten czas spędzał na obserwacji zachowań pokemonów domowych, czytając ciekawe artykuły. Wszystko to notował w zeszycie, niestety w wieku 12 lat, kilka kg papieru zagracało pokój na poddaszu. Chłopak postanowił za wszystkie swoje oszczędności kupić Ipoda. Rok później stracił już wszelkie nadzieje, że zostanie trenerem pokemon. Rodzice byli zdania, że z tego nie ma pieniędzy, że jest to zabawa dobra dla dzieciaków, mało kto się dostaje do elity skąd można zarabiać dobry pieniądz. Matt zaczął myśleć jak oni, jednak skrupulatnie uzupełniał wiedzę o pokemonach, jego Ipod służył mu za pokedex innych dzieciaków. Dzień mijał za dniem, życie stało się monotonne. Same piątki w szkole, mnóstwo kolegów, ale żadnego przyjaciela, kilka dziewczyn na 2-3 tygodnie. Tutaj warto zatrzymać się na dłużej. W wieku 15 lat miał Jane. Co to była za kobieta. Niziutka, czerwone włosy, duże zielone oczy, piersi krągłe jak jabłuszka. Do tego styl ubierania - zawsze biodrówki, okalające jej kości biodrowe oraz top w jasnych kolorach, odsłaniające płaski brzuch. Kto nie chciał być z Jane? Była tylko rok młodsza. Matthew przeżywał przy niej swoje najlepsze chwile, wieczorem wychodzili na spacer w świetle księżyca, wymykali się ze swoich pokoi, zjeżdżając po linie, by pokąpać się w strumyku. Parę razy zatracili się w szaleństwie, zrywając z siebie ubrania. Matt był oczarowany, nie wiedział jak to się stało, że tak spokojny chłopak, dobrze ułożony, nie podejmujący pochopnych decyzji, mógł się spodobać szalonej, radosnej, pełnej energii, spontanicznej kobiecie. Może faktycznie jest w tym prawda, że podobieństwa sie przyciągają? Sielanka trwała długo, w porównaniu do jego wcześniejszych związków. 21 lipca, dzień przed jego urodzinami, Jane dostała propozycję zostania trenerem pokemon, bo profesor Ham w końcu dostał odgórnie pokeball z upragnionym przez Nią Vuplixem. Matt wiedział co to znaczy, pokłócili się bardzo mocno. Wiedział, że to już koniec, rodzice nie pozwolili mu na podróż. Wybili mu to z głowy, dając szlaban. Chłopak nawet nie pożegnał się ze swoją dziewczyną. Widział jedynie jak rano odchodziła z jakąś koleżanką w stronę Fuschia. Nawet nie popatrzyła w stronę jego domu. Czuł że jest to koniec. Na chwilę zamknął oczy.
***
- Głupi jesteś? Czyli nie kochasz mnie! Wiedziałeś że chcę zostać trenerką pokemon a po skolekcjonowaniu 6 ognistych pokemonów chcę zostać uczennicą Blaine'a! - krzyczała Jane.
- Skarbie...wiesz jakich mam rodziców. Nie mogę zostać trenerem pokemon, nie poczekasz na mnie 2 lat aż będę pełnoletni?
Jane popatrzyła na chłopaka jak na idiotę.
- Myślisz, że profesor Ham będzie czekał 2 lata z Vulpixem? Jeśli go jutro nie odbiorę, to nigdy tego nie zrobię. Twoja decyzja. Ucieknij z domu.
- Mam młodszą siostrę, rodzice nie poradzą sobie beze mnie, muszą oboje pracować. Nie mam tyle kasy co Ty - Młodzieniec spuścił oczy, patrząc na kamienie.
- Dobranoc Matt - Jane odwróciła się na pięcie, nie całując go, nie tuląc. A on stał. Krople łez kapały jedna za drugą na podłoże. Były to łzy bezsilności.
***
Matt nosi w pustym portfelu zdjęcie Jane. Nie odzywała się już do niego, nie zdobyła również odpowiedniej ilości odznak by dostać się do Ligi. Wiedziałby o tym, a nikt jej nie poznał na tych zawodach. Chłopak ma szczerą nadzieję, że spotka ją na stadionie Blaine'a. Z drugiej strony boi się tego spotkania, bo nie wie co Ona mu powie, ani co On powinien powiedzieć jej. Przeprosić? Prosić o wybaczenie? Zaproponować aby została uczennicą na jego stadionie? Zapewne by go wyśmiała po tak długiej nieobecności. Matt nie miał już żadnej innej dziewczyny, nosząc Jane w sercu.
***
Wracając do rutynowego dnia, o poranku praca raz gazety a raz rozwożenie mleka. Wtedy pojawiły się pierwsze wąsy, ale nie przypadły mu do gustu, więc zawsze je goli, miał już prawie 17 lat, stwierdził że mężnieje, schował Ipoda głęboko pod łóżko i nie ruszał go już wcale. Stwierdził że te całe hobby jest na nic, że rodzice mieli racje. Myślał tak dopóki nie dostał zadania zlecenia dobrze płatnego u profesora Hama. Miał dostać niezłą kasę, a rodzice byli coraz bardziej w potrzebie, brali kredyty. Jego zadanie polegało na doglądanie pokemonów świeżo co złapanych przez trenerów z okolic Stone Town. Chłopak po prostu zafascynował się tymi różnorakimi okazami, których do tej pory nie widział. Geodude, Onix, Rhydon i wiele wiele innych. Praca trwała tydzień, przy wypłacie chłopak nawiązał rozmowę.
- Profesorze - zaczął nieśmiało - Czy jest szansa, żeby otworzyć nowy gym w naszym mieście?
- Oczywiście, wystarczy zdobyć licencję, wymyślić odznakę i pokonać przedstawiciela, który się tym zajmuje. Każde miasto może posiadać swój gym.
- Po pracy u Pana, stwierdziłem, że chciałbym aby w Naszym mieście był stadion. Ludzie by częściej tu przyjeżdżali, gospodarka by się rozwinęła. Nadawałbym się na lidera?
Profesor roześmiał się serdecznie, a Matt opuścił głowę, wyraźnie zasmucony.
- Matthew, głowa do góry. Myślę, że z Twoja wiedzą mógłbyś być liderem, ale aby do tego doszło musiałbyś zostać trenerem pokemon. Musisz nabrać doświadczenia. Za tydzień rozpoczyna się liga, jeszcze nie jest dla Ciebie za późno. Wpadnij rano po swojego pokemona, mam kilkanaście nowych nabytków, które rozdam. To się czuje, spojrzysz na pokeball i już będziesz wiedział, że tam jest Twój przyjaciel, który zawsze stanie w Twojej obronie. Jeśli się zdecydujesz, to zapraszam.
Matthew w zadumie już był na progu, gdy profesor go zawołał
- Matt. Myślę, że będziesz świetnym liderem w naszym mieście i jest to bardzo dobry pomysł. Mam nadzieję, że zobaczę Cię za tydzień.
***
Przez kolejne 5 dni młody mężczyzna chodził struty, bał się jak zareagują jego rodzice na jego decyzję, której sam do końca nie podjął. Z jednej strony wizja podróży, przerwanie monotonii, czas przygód, z drugiej wizja głodującej siostry, wściekłych rodziców i zaprzestanie edukacji. 6 dnia było to samo, serce waliło mu młotem, ponieważ miał czas do jutra, a dalej nie miał nic poukładane w swojej głowie. Jeden wielki chaos.
Na wieczornej kolacji, po zjedzeniu marchewki z groszkiem, ryżu i małej porcji mięsa, w końcu się odważył.
- Mamo, Tato. Jutro zamierzam wyruszyć w trasę.
- Do Fuschia?
- Dłuższą.
Zapadła krótka chwila ciszy, jednak dla Matthew'a była to wieczność.
- Od jutra będę trenerem pokemon. nadam się, mam ogromne notatki na temat pokemonów żyjących w naszych okolicach. Trawiaste, trujące, normalne, latające i wodne nie mają przede mną żadnych tajemnic. A za rok, po zakończeniu ligii będę miał kasę na założenie stadionu. Profesor Ham mi na pewno pomoże.
- Zwariował, no kompletnie oszalał!!
- Wszystko przemyślałem. Gdy tylko coś zarobię podczas podróży, to od razu przyślę Wam na konto. Jutro z rana ruszam, nie zabieram ze sobą nic oprócz mojej kabury, ipoda z nr Waszego konta i ubrań. Jutro rusza kilka innych osób razem ze mną, więc nic mi nie będzie.
- Nie zgadzamy się.
Ojciec był stanowczy, przez kolejne 10, 15 minut, potem przez godzinę wałkowali ten sam temat. Matt wyciągał tysiące argumentów, Oni natomiast dwa tysiące kontrargumentów. W końcu dali za wygraną komentując to "jesteś już dorosły, rób jak uważasz. Mam nadzieję, że wiesz co robisz". Matthew grzecznie podziękował za zaakceptowanie decyzji.
***
Noc była ciężka. Chłopak przewracał się z boku na bok, nie mogąc usnąć. Nie wiedział czy czuł się źle że po raz pierwszy sprzeciwił się swoim rodzicom, czy może miał obawy dotyczące podróży. W końcu on nie umie się bić, jest chudy, każdy może go w każdej chwili okraść. To był czysty blef, że razem z Nim ruszą inni, jednak chciał uspokoić rodziców. Prawda była taka, że faktycznie profesor coś wspominał, że rusza więcej osób, ale pewnie każdy rozejdzie się w swoim kierunku. Z tego wszystkiego postanowił wymknąć się z domu, tak jak za dawnych czasów, po linie. Poszedł nad strumyk, gdzie szaleli razem z Jane. Chłopak na same wspomnienia uronił łezkę tęsknoty, chociaż publicznie nie dawał po sobie tego poznać. Niespodziewanie, ponieważ była druga w nocy, usiadł obok Niego ojciec Jane - wysoki, równie uśmiechnięty jak Ona, z tymi samymi zielonymi oczami. Złapał go za ramię.
- Cześć Matt, mogę dołączyć? Wracam z roboty, a w taką piękną noc szkoda kłaść się spać - Patrick był kolegą matki Matta, również krawężnik pod dowództwem Jenny.
- Wi-witam Pana, jasne. - Matt szybko przetarł oczy, mężczyzna uśmiechnął widząc to.
- Liza mi powiedziała, że wyruszasz jutro w podróż pokemon. Jakbyś gdzieś spotkał Jane...- starszy pan na chwile zrobił przerwę, widząc jak Matt reaguje na to słowo, przygryzając wargi, patrząc się na wolno płynący strumyk - to powiedz, że nie gniewamy się na nią i czekamy w domu.
Matthew wyraźnie się ożywił, nie zwlekając z odpowiedzią.
- Jak to? Coś się stało?
- Nie rozmawianie już tak? - Matthew nie musiał odpowiadać, jego mina mówiła wszystko - więc powiem Ci że w pierwszym roku swojej wędrówki uzbierała tylko 4 odznaki, bo uparła się, że będzie trenować tylko ogniste pokemony. Miała Vulpixa, Ponyte i Growlithe'a. Z tym nie zwojowała ligi. Nie wróciła do rodzinnego miasta, bojąc się krytyki i śmiechów. Została w podróży i tylko potajemnie zgłosiła się do profesora Hama, by zarejestrował ją do kolejnego sezonu. Wtedy poszło jej lepiej, podobno miała już Ninetales'a, Arcanine'a i dwie Ponyta, jednak i tym razem zdobyła tylko 6 odznak. Podobno Blaine był zachwycony jej ognistymi pokemonami, a ona zawsze chciała się u niego szkolić. Jak wiemy, rejestracja trenerów jest do jutra, więc jutro się dowiemy od profesora czy znów startuje jako trener czy może została u Blaine'a. Strasznie się o to pokłóciliśmy, nie chcieliśmy by została u jakiegoś starego dziada...wiesz...oczko w głowie tatusia. Przykro nam jest że nie chce wrócić do Stone Town.
- Proszę Pana...jeśli ją spotkam postaram się przekazać Pańskie słowa, ale nie obiecuję, że wróci. Ma dopiero 16 lat, ale dobrze wie czego chce w życiu. Niech Pan trzyma za mnie kciuki. Jeśli zajmę dobre miejsce na mistrzostwach, będę mógł otworzyć własny stadion, a wtedy na pewno sprowadzę ją do naszego miasteczka.
- Dzięki Matt, dobry z Ciebie chłopak.
"Krawężnik" wstał, pożegnał się i ruszył w stronę domu pogwizdując, a Matt miał jeszcze większy burdel w głowie. Wiedział, że jego obietnica jest bez pokrycia i prawie niemożliwa do wykonania. W końcu był totalnym laikiem jako trener pokemon, a takim nie dają budować stadionów i być ich liderem.
Gdy się ochłodziło, młodzian wstał i ruszył wolnym krokiem do domu. Musiało być już koło 4, bo słońce powoli wyłaniało się ku horyzontowi.
Zasnął dopiero koło 5 nad ranem, nie minęła jego zdaniem sekunda odkąd zamknął oczy, a musiał wstawać. Z wielkim żalem i soczystym przekleństwem na ustach, co nie zdarza mu się za często, wyłączył budzik. Ubrał się ciepło, zadbał o swoją fryzurę, nałożył wygodne adidasy, zabrał spod łóżka swój iPod i ruszył do profesora. Słońce przyjemnie ogrzewało mu twarz.
Serce waliło mu jak młot, kiedy opuszczał malutkie laboratorium profesora. Niby był to zwyczajny dzień, nie różniący się niczym od wszystkich pozostałych, a jednak było w nim coś wyjątkowego. Otóż ta właśnie słoneczna niedziela była dniem, w którym wyruszył w podróż, jak każdy trener. Profesor był na tyle dobry, że dał mu również pokedex i pięć pokeballi, a także trochę pieniędzy, polecając mu, aby się nie martwił i uznał je za premię za wykonaną pracę. Heracross stał obok niego, przyglądając mu się nieco podejrzliwie, jakby chciał ocenić, jaki będzie z niego trener. Uznał chyba jednak, że nie ma co stwierdzać, jaka jest książka, po samym widoku okładki, bo uśmiechnął się, żeby wywołać dobre pierwsze wrażenie. Podziękował profesorowi za pokemona i wyszedł, zapewniając, że będzie się o niego troszczyć.
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Odkrywca
Pokemony:

Gatunek: Heracross
Płeć: KP Kacperro Icon_gender_male
KP Kacperro 214
Typ: KP Kacperro Bug KP Kacperro Fighting
Poziom: 5
Charakter: Heracross nie poznał prawdziwego życia na wolności, ponieważ jego jajo było pod opieką profesora Hama. Całe swoje życie spędził na farmie, w małym miasteczku Stone Town, licząc że pewnego dnia będzie na tyle duży i silny, by ktoś go stąd zabrał. Bardzo ciekawski stworek, przez co niepilnowany może wpaść w tarapaty. Odważny i dzielny, wygląda na takiego, który przywiązany do swojego trenera będzie w stanie chronić go nawet z ostatkiem sił.
Ataki: Arm Thrust, Bullet Seed, Night Slash, Tackle, Leer, Horn Attack, Endure
Ability: Guts- Kiedy Pokemon zostaje podpalony, zatruty, sparaliżowany, zamrożony albo zasypia, jego atak wzrasta (x1.5).

Odznaki: brak
Towarzysz: brak
Pokemony towarzysza: brak
Powrót do góry Go down
 
KP Kacperro
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Przygoda Matta- Kacperro

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PokeUniverse :: Przygody :: Skarbiec :: Karty Postaci-
Skocz do: