Bierem tego pokemona i jadem - Michael Rogers

Tak więc oto jesteś! Świeżo wycałowany i wytulony przez swoją matkę, świeżo po wizycie w tym jakże przerażającym laboratorium i po wyborze Twojego życia... W końcu masz wszystko! Możesz wyruszyć. Tylko pytanie teraz gdzie. Północ? Południe? Wschód, a może zachód? Tyle możliwości, tyle przygód Cię czeka... Tyle pokemonów do złapania i walk z innymi trenerami do wygrania...

Po pożegnaniu się z moimi rodzicami i ich pokemonami świat pokemon stanął przede mną otworem.
Wypuściłem z pokeballa mojego pierwszego pokemona Heracrossa, zobaczyłem że stworek aż rwał się do walki i bardzo się cieszył że będzie mógł mi towarzyszyć podczas podróży. Podzielałem jego entuzjazm, widziałem oczyma wyobraźni jak osiągamy wielkie sukcesy, jednak trzeba było zejść na ziemię, w końcu jeśli chcemy coś osiągnąć nie możemy przez cały czas tkwić w Pallet Town, więc ruszyliśmy w drogę. Tuż przed wyjściem z miasta ujrzeliśmy dwa kierunkowskazy z których wyczytałem że jedna z tych dróg prowadzi do miasta Pewter, gdzie moglibyśmy walczyć o swoja pierwszą odznakę, a przechodząc przez las przez który prowadziła ta droga moglibyśmy nieco powiększyć drużynę o parę pokemonów, druga droga zaś prowadziła na wyspę Cinnabar, ale tam na początku podróży praktycznie nie mielibyśmy czego szukać, ponieważ tamtejszy lider ma z tego co wiem ma bardzo silne pokemony więc na początku moglibyśmy nie dać rady. Osobiście byłem za wyruszeniem do miasta Pewter więc zapytałem się Heracrossa co o tym sądzi, po jego minie stwierdziłem że uważa że to dobry pomysł i zdecydowaliśmy się wyruszyć w drogę do tego miasta, kto wie, może spotkamy jakieś ciekawe pokemony po drodze?

Pokemon kiwnął swoim łbem i po chwili byliście w drodze.
- Herra! - wskazał ci nagle swoim pazurem na krzaki w pobliżu.
Wypadł z nich... Wurmple! Najpierw jeden, potem kolejne. Wszystkie szły jakby coś je prowadziło. Poczułeś jakiś wyjątkowo przyjemny i słodki zapach. To chyba on je ciągnął w jedno miejsce. Twój stwor także miał wielką ochotę tam iść.

Ciekawe skąd ten zapach?-pomyślałem
Idę w to miejsce razem z Heracrossem, mimo wszystko ostrzegam pokemona żeby nie zbliżał się zanadto w stronę tego zapachu, przeczuwałem że to może być jakaś pułapka. Jakiś pokemon wabi trenera słodkim zapachem a gdy za bardzo się zbliży zaczyna atakować. Heracross uznał ten pomysł za realny i starał się być ostrożniejszy, weszliśmy tam tuż za ostatnim Wurmplem.
-Heracross, jeżeli jakiś pokemon spróbuje nas zaatakować, bez wahania też go atakuj, może nie ma tam nic groźnego, ale lepiej spodziewać się nieoczekiwanego.

Jak się składa to nie był pokemon. Z krzaków mogłeś dojrzeć, że jacyś goście stoją obok dużych metalowych klatek, a w nich jest dziwna maź, która pewnie wydzielała ten zapach i to na pewno nie miód... Jest niebieska, ogólnie taka dziwna. Po prostu wabik na stworki.
- Herra? - Twój pokemon podrapał się za rogiem.
A gąsieniczki szły tam wręcz jak zahipnotyzowane. Ludzie mieli czarno-fioletowe stroje z literkami I. Jakiś team? Jeszcze o takim nie słyszałeś, ale to pewnie i tak oznacza spore kłopoty. Tylko po co im te robaczki?

Ciekawe co to za zespół, jeszcze o takim nie słyszałem.
Pewnie specjalizują się w kradzieży pokemonów robaków, tyle że jest mnóstwo lepszych pokemonów do zdobycia niż jakieś Wurmple. No nic, zanim się nimi zajmiemy muszę sprawdzić twoje ataki Heracross- powiedziałem, po czym wyciągnąłem Pokedex i zacząłem skanować pokemona.

Skan jak będę na pc
__

- Po co nam takie leszcze kazał zbierać? - marudził jeden z nich.
- Nie wiem i gówno mnie to obchodzi. Grunt, że nam dobrze płacą za to - powiedział drugi.
Prócz nich było jeszcze trzech. Pokemony jak głupie wlazly do klatek i dały się zamknąć a teraz strasznie panikowały.

-Heracross nie możemy pozwolić żeby zabrali te biedne gąsieniczki, mimo to nie możemy się też zbytnio narażać. Ich jest pięciu, a nas dwóch na pewno mają też silne pokemony, więc atak na nich raczej nie wchodzi w grę, jako dzieciak pewnie bez namysłu ich zaatakował, jednak teraz wiem że na nic by się to nie zdało.
Masz jakiś pomysł jak możemy ocalić te gąsieniczki, nie narażając się nie potrzebnie?

Ogólnie byli teraz zajęci zaladunkiem klatek na ciężarówkę. Widziałeś w tyle dużą płachtę, która coś zakrywała.
- Herra - Twój poke-zuk wskazał na nią, prawdopodobnie mając na myśli chwilowe ukrycie się tam. Wszyscy ruszyli w kierunku motocykli jakie były postawione dalej bo jak się okazało kierowca cały czas siedział w pojeździe.

Postanowiliśmy ostrożnie przemknąć się koło tych ludzi, i zobaczyć co znajduje się pod tą płachtą.
Może to właśnie tam schowali Wurmple?
Jak tylko weszliśmy pod tą płachtę staraliśmy się dostrzec co tam jest.

Pod płachtą był jakiś dziwny sprzęt i broń...? Tak, karabiny maszynowe i pistolety... To w tym było, więc sprawa tym bardziej podejrzana, a klatki stały przed płachtą... Na dodatek usłyszałeś jak zamykają klapę od ciężarówki... Jesteś uwięziony!
- Herra! - Twój pokemon trochę spanikował.

-Heracross nie krzycz bo jeszcze nas usłyszą, jedyne co możemy zrobić to siedzieć cicho i liczyć że nas nie zauważą.
Możliwe, że jak już dojedziemy na miejsce to może uda nam się uwolnić te gąsieniczki.
Mam nadzieje że obejdzie się bez walki, bo raczej byłoby kiepsko gdybyśmy musieli z nimi walczyć.

Pokemon po chwili się uspokoił i usiadł na podłożu.
- Herra? - pokemon spytał się Ciebie chyba "No i co teraz?"
Ciężarówka po chwili ruszyła i trochę wami zatrzęsło, prawdopodobnie przez podłoże i słyszałeś, ze motocykle jadą po wszystkich stronach ciężarówki.

-No nic, jak mówiłem poczekamy aż dojadą na miejsce
Staram się uspokoić mojego pokemona, żeby się nie bał.
- Jak już dojedziemy musimy być gotowi na wszystko Heracross, pamiętaj oni nie wiedzą że tu jesteśmy więc postaraj się siedzieć cicho.

Pokemon kiwnął łbem i był już cicho.
- Wiii? - poczułeś jak coś ci wchodzi po nodze.
Okropne uczucie, zwłaszcza w takiej chwili jak teraz, aż podskoczyłeś. Okazało się, że jest to Sewaddle. Bardzo mały, więc chyba się przecisnął między kratami, niestety zniszczył przy tym swój kubraczek z liścia.