Pokonać rodziców - Fay

Po chwili udało Ci się wydostać spod Twoich pokemonów. Jak zobaczyłaś przejście do jaskini było pozastawiane głazami, a Zekrom siedział na największym z nich i miał pozycję najprawdziwszego myśliciela. Chyba już się uspokoił po wczorajszym. Czyli dotrzymał swojej umowy...

Obudziłam swoje pokemony i popatrzyłam w stronę Czarnego smoka. -No, no. Czyli jednak dotrzymałeś swojej części umowy.- powiedziałam. Rozejrzałam się i czekałam na reakcję Zekroma. Poprzednio powalił Miki jednym atakiem, ale tym razem mam przy sobie więcej pokemonów, które na dodatek były silniejsze. Nawet nie pytałam o ludzi ze swojego snu. I tak by nie chciał mi nic powiedzieć.

Smok po chwili zeskoczył ze skały.
- Dotrzymałem bo mam powod - powiedział Zekroma.
Czarna legenda zaryczała i przyjęła bojową postawę.
- Walczymy na moich zasadach... Wybierz dwa pokemony, walka... Bez używania ataków. Można tylko gryźć, uderzać i tak dalej... - czekał na twoją reakcję.

Popatrzyłam na legendę. -Dobrze. Miki i Rein. Wy będziecie walczyć z Zekromem. tak jak powiedział żadnych ataków oprócz gryzienia, uderzania kopania i co tam wam jeszcze do głowy przyjdzie.- Powiedziałam do stworów. -Miki, przybież swoja formę Mega Ewolucji.- Dodałam mówiąc do swojej Charizard. Skoro już godził się walczyć to niech będzie to na jego zasadach.

Twoja charizard po chwili była w swojej mega formie. Rein także był gotowy do walki. Groźnie prezentował swoje kły w trzech paszczach. Na Zekromie nie robiło to wielkiego wrażenia. Widziałaś u niego sporo blizn, zwłaszcza na pysku co dowodziło, że to nie jest jego pierwsza walka w tym stylu.

-Dobra. Miki, podlec do smoka i z całej siły uderz go pazurami w pysk, by następnie po tym spróbuj znaleźć się za jego plecami. Rzuć się nie niego i przywal mu ogonem w kark, a następnie spróbuj ogryźć go w skrzydło, by odwrócić jego uwagę kiedy będzie atakował Rein. Uderzaj w niego cały czas pazurami. Rein, rzuć się na Zekroma, gdy Miki będzie odwracać jego uwagę. Przywal w niego jak taran uderzając trzema głowami i gryząc go swoimi zębami. Kiedy będzie próbował się bronic przywal mu ogonem w pysk.- Poleciłam pokemonom.

Twoje pokemony zaczęły atakować Zekroma. Legenda na początku już machnęła łapą na charizard, która teraz miała kilka niezbyt fajnie wyglądających szram na brzuchu. Potem już poszło dobrze, Zekrom się zachwiał i wywrócił, ale szybkossię poderwał, złapał charizard za skrzydło i uderzył nią o ziemię, a po chwili przygniótł łapą.

-Miki, spróbuj się uwolnić uderzając w Zekroma ogonem i gryząc go w łapę. Rein, rzuć się na Zekroma i przywal mu prost w brzuch z główki, by się zachwiał i puścił Miki. Następnie obje go okrążcie i co chwila w niego uderzajcie czym popadnie byleby tylko go jeszcze bardziej osłabić. wypatrujcie jego najsłabszych punktów, by w nie celować.- poleciłam pokemonom mając nadzieję, ze nie skończy się to źle dla moich smoków.

Zekrom zamiast puścić Charizard to jeszcze mocniej ją przygniótł i ta ryknęła z bólu. Rein starał się odciągnąć go od smoczycy, ale Zekrom to wykorzystał i go chwycił zębami bardzo mocno za jedną z głów. Wtedy Charizard się wyrwała i poleciała wściekła w gore by spaść na łeb Zekroma. Czarny smok padł... Już po wszystkim, to takie łatwe?

Oba walczące plus 1 do lv.

Popatrzyłam na smoka, który upadł pod ciosami moich stworów i podeszłam do Miki i Reina. -bardzo dobrze się spisaliście.- pochwaliłam je i sprawdziłam czy wszystko z nimi w porządku. Zerknęłam na czarnego smoka i czekałam aż się ocknie. No cóż, miałam przy sobie Masterball, by go w niego złapać, ale wolałam by sam wyraził chęć przyłączenia się do mnie, a nie łapać go na chama.

Zekrom po momencie wstał i się otrzepał jakby nigdy nic.
- Dobra to czego teraz chcesz za wygraną? - spytał.
Twoje pokemony były mocno poturbowane, ale na ogół jakoś się trzymały.

Gdy upewniłam się, że Reinowi i Miki nic nie jest popatrzyłam na czarnego smoka. -Chciałabym żebyś się do mnie przyłączył.- Powiedziałam spokojnym tonem jak gdyby nigdy nic. wyjęłam pokedex i przeskanowałam z ciekawości legendarnego smoka. Po chwili schowałam urządzenie. -mogłabym od razu rzucić w ciebie masterballem, ale jednak wole czekać na twoja decyzję.- Dodałam.

Charakter: Tajemniczy pokemon, który niezbyt lubi mówić o swojej przeszłości. Bardzo trudno zdobyć jego zaufanie i nie zawacha się zabijać przeszkadzających mu osób. Bardzo łatwo się denerwuje. Uwielbia walki, zwłaszcza te bez użycia ataków, bo wtedy może dać upust swojemu sadyzmowi.

Smok ziewnal.
- Rob co chcesz, bylebym się potem nie nudził, albo skończysz w moim żołądku - powiedział Zekrom.

Tylko podniosłam brew i rzuciłam w smoka masterballem. -Ok, z resztą zawsze Miki i Rein mogą ci jeszcze raz wpierdzielić.- Powiedziałam do smoka czekając aż się złapie w rzucona kulkę. Westchnęłam. No cóż, miałam nadzieję, ze smok nie pożre mnie za szybko. Przekrzywiłam głowę i zerknęłam na swoje pokemony. Póki co miałam taka nawet silna drużynę.

Niedługo po tym masterball wykonał swoją robotę i tak oto w zespole masz legendarnego pokemona...Zekroma! Twoje pokemony zasnęły, były wykończone walką a z ich ranami trzeba będzie pójść do pokecenter. Zekrom chyba i tak lekko je potraktował.

Westchnęłam i podniosłam kulkę z czarnym smokiem w środku. Hah, tylko dlaczego miałam przeczucie, ze przyniesie to mi tylko jeszcze więcej kłopotów? Pokręciłam głowa i wypuściłam Zekroma. Schowałam do balli Miki i Reina, by chociaż trochę odpoczęli. Spojrzałam na smoka. -Tylko bez żadnych numerów.- powiedziałam i zajęłam się reszta stworów.

- Taktak - powiedział tylko smok i ziewnął.
Po chwili walnął się... dosłownie... na ziemię i zasnął. Bardzo głośno chrapał... Chyba póki co wszystko ma pod swoim dziwacznym obrotowym ogonem. Hexorus Ingo natomiast objadał tutejsze drzewo z owoców i zjadł już połowę.

-Wal się durny smoku.- Mruknęłam i schowałam czarne bydle do masterballa. -Dobra, wracamy już do miasta.- Powiedziałam do swoich stworów i zerknełam na Haxorusa Ingo. Miałam nadzieję, ze czasem jakiś jagódek-halucynek nie miał zamiaru się nażreć, bo będzie kłopot.

Ten chyba póki co co najwyżej miał ADHD.
- Haaa - powiedział smok i ziewnął.
Zekrom natomiast siedział sobie w masterballu i na szczęście już nie słyszałaś jego chrapania. To było jedno z najgłośniejszych jakie słyszałaś.

Prychnęłam tylko. -Dobra, przestań żreć te jagody. Wolałabym cie oddać Ingo całego i zdrowego.- powiedziałam do Haxorusa i skierowałam się w stronę Nacrene. Miałam nadzieję, ze uda się mi tam wrócić przed zmrokiem. Chciałam sprawdzić czy na pewno z Ingo wszystko w porządku. Skrzywiłam się przypominając sobie jak Zekrom nazwał chłopaka. "Mój kochanek". Chyba prędzej kopne go w tyłek niż pójdę z nim do łóżka.

No to najwyżej najpierw go kopniesz w tylek, a potem pójdziesz z nim do łóżka. Podróż powrotna zeszła ci zaskakująco szybko. Było popołudnie jak dotarłaś. Pokecenter było już częściowo odbudowane. Przynajmniej tyle. Pogoda znowu się psuła i to nie był wpływ Zekroma, którego chrapanie miałaśwwrażenie słyszeć nawet z pokeballa.

Skrzywiłam się i wcisnęłam masterball z Zekromem głębiej do torby, by przynajmniej nie było słychać jego cholernego chrapania. Rozejrzałam się i skierowałam w stronę Centrum Pokemon, by oddać swoje pokemony do uleczenia. No może, oprócz czarnego smoka. Chciałam też dowiedzieć się czy czasem Ingo nie oberwał gorzej niż widziałam go wczoraj. Zerknęłam jeszcze na jego Haxorusa i skierowałam się w stronę częściowo odbudowanego budynku.

Udało Ci się schować pokeball na tyle głęboko, by nie było słychać Zekroma. Siostra Joy powiedziała, że przy takich ranach kuracja Twoich pokemonów potrwa dłużej i żebyś odebrała je kawałek później. Ingo jak się okazało ma się całkiem nieźle, tylko ma kilka opatrunków i gips. Nawet kazał Ci przekazać drugie kluczyki do pokoju, więc spokojnie mozesz do niego pójść.

Zostawiłam pokeballe ze swoimi stworkami, by się uleczyły przez tą noc i skierowałam swoje kroki w stronę pokoju, gdzie miał być Ingo. Podrzuciłam kilka razy klucz i zaczęłam szukać odpowiedniego numeru. No cóż, dobrze że Ingo ucierpiał tylko tyle. Moze na jakiś czas odechce mu się głupich numerów. Chociaż... to raczej nie jest zbyt prawdopodobne.

Niedługo po tym byłaś wpokoju chłopaka, który czytał jakieś pisemka z dość podejrzanymi okładkami, więc jak tylko weszłaś to te wylądowały pod łóżkiem tak, żebyś nie zobaczyła co tam jest.
- Rety ale straszysz... Jak tam? Udało ci się? - zaczął się dopytywać Ingo mimo wszystko chyba dość zmieszany.