Shadow Dragon czyli jak załapać się do Power Ragers

Nim ten ktoś zdążył odwrócić się w twoją stronę nagle się obudziłaś. Jednak jedyna słowa które wypowiedział dalej brzęczały ci w uszach. "I tak zginiesz." Blaze leżał rozwalony na podłodze i mruczał jak traktor. zegar pokazywał 6. Za oknem była brzydka pogoda, padało i wiał okropny wiatr. Na dodatek po mimo kilku godzin snu i tak byłaś zmęczona.

Siadłam na łóżku i pokręciłam głową. Popatrzyłam się na swojego kociaka i poszłam do kuchni. Jak był tam mój brat to opowiedziałam mu ten sen... Dość mnie niepokoił. Po tym się jakoś ciepło ubrałam, kociakowi zarzuciłam płaszcz przeciwdeszczowy na grzbiet i ruszyłam do pobliskiego baru... teraz raczej nikogo nawet widok mojego zwierza nie zdziwi... Coraz więcej nie-ludzi łazi sobie beztrosko po ulicy.

Twój brat już o tej porze się zmył, a deszczowa pogoda przybrała na sile nie pozwalając wyjść ci z domu. Blaze nawet nie chciał słyszeć o jakiejkolwiek wycieczce w taki dzień i strzelił focha licząc na próby przekupienia go kiełbaską. nagle usłyszałaś odgłos swojej komórki dający znak, ze przyszła do ciebie wiadomość.

Westchnęłam i siadłam na wersalce, po czym włączyłam telewizję i sięgnęłam po telefon. Miałam dość... totalnego doła. Fajnie jakby ktoś mnie przytulił... ktokolwiek, kto się może normalnie odezwać a nie mój Blaze... Przewczytałam co za wiadomość mi przyszła.

Blaze cały czas miał focha i zerkał na ciebie czy dasz mu w końcu kiełbaski na przeprosiny czy nie. SMS, który przyszedł był z nieznanego numeru . "Dzisiaj o 18 w fabryce" było tylko. Miałaś numer Samuela, wiec na pewno nie był to on. W telewizji mówili o ataku jakiegoś nowego zorda.

Tak więc oglądałam do tego czasu telewizję, czytałam coś... Może do godziny 18 też pogoda się poprawi... kto wie? Podrapałam się po głowie i ciekawiło mnie od kogo mogłam dostać tego sms... Mam nadzieję, że to nikt z tych, co chcą mojej śmierci....

Telewizja pokazała takiego zorda. Blaze dalej miał focha i liczył, ze jednak go czymś przekupisz. Po informacjach pokazana została prognoza pogody, która mówiła ze po południu ma się pogoda poprawić. Cały czas martwił cię ten SMS. Nie wiedziałaś kto go wysłał, ale nie miałaś raczej żadnych złych przeczuć.

Spojrzałam na kociaka i rzuciłam mu trochę szybki z lodówki. Po tym znowu siadłam przed telewizorem i zaczęłam go sobie głaskać, tarmosić, tulić do siebie etc... Blaze teraz jest jak chodzący futrzasty grzejnik... Ciągle niepokoiłam się tym sms i chyba nie wyczekam do 18...

-Mruuu.- Zadowolony Blaze zamruczał i pożarł szyneczkę. Już mu foch minął i dawał się głaskać. Był wielkim i puchatym grzejnikiem, a na dodatek jego mruczenie było bardzo przyjemne. teraz to nie potrzebowałaś nawet kaloryfera w pokoju, bo kiciuś był taki cieplutki. W telewizji mówili właśnie o Rangersach i jeden z prezenterów myślał nad tym czy czasem prezydent Obama nie jest Czarnym Rangersem.

Zaśmiałam się na te słowa prezentera. Wysłałam sms do brata.
"Hahahaha padłam telewizja twierdzi, iż czarny ranger u was to Obama hahahaha o lol" - i tak dalej.
Po tym jak się wyśmiałam to zaczęłam się ubierać by wyjść do fabryki. Mam nadzieję, że Blaze pójdzie ze mną, boję się trochę...

"A nie jest?" To był pierwszy SMS, ale po chwili twój brat przysłał kolejna wiadomość. "Lol, ale maja wyobraźnie." Pogoda już się poprawiła, a zegar pokazywał 12. Blaze trochę się po obrażał, ale poszedł z tobą do fabryki mrucząc jak traktorek. Po pół godziny dotarłaś na miejsce, ale nie było tutaj niczego podejrzanego.

Westchnęłam i zaczęłam dorabiać elementy zapasowe do swojego bicza. Najlepsze co przychodziło mi na myśl a i bardzo pracochłonne. Zerkałam na Bazea i rozglądałam się co jakiś czas. Sms mojego brata mnie jeszcze bardziej rozbawiły.
"Tak niedługo pewnie będą snuć domysły, że macie w składzie Chucka Norrisa jako różową".

"Yup. A żółty rangers to Kaczor Donald. " Blaze bawił się nosząc w pysku rożne żelastwa i podrzucał je sobie jak zabawki. Mogłaś wiec spokojnie zająć się usprawnianiem swojej "zabawki". Dorabiałaś kolejne elementy i czas nawet szybko i płynął na tej pracy. W końcu udało ci się zakończyć swoja pracę na pół godziny przed 18.

"Hym a ty to palant z ADHD przebrany za czerwonego kapturka :* Ja w sumie nie wiem jak się nazwać wymyślisz mi równie wredny komentarz?"
Trochę sobie żartowałam z moim bratem w międzyczasie. Jak było w pół do osiemnastej to nie mogłam już usiedzieć, tylko łaziłam po fabryce i się rozglądałam...

Twój kot chodził sobie za tobą i mrukotał coś po swojemu. Była już 17.50, a ty coraz bardziej sie denerwowałaś. Blaze w przeciwieństwie do ciebie niczym się nie przejmował i chyba sobie kalkulował jak tu następnym fochem wyciągnąć od ciebie więcej kiełbaski. Gdy zbliżała się 18 poczułaś, ze ktoś zaczyna się przemieszczać w twoja stronę.

Łaziłam tak po fabryce i byłam coraz bardziej zestresowana. Spojrzałam na kociaka wzrokiem typu "Bo jak będziesz naużywać to same warzywka ci zostaną". Jak była praktycznie osiemnasta i czułam, że ktoś się zbliża to się rozejrzałam gorączkowo i byłam gotowa w razie czego ubrać zbroję...

W końcu przed drzwiami do fabryki stanął dobrze ci znany zielony Rangers i jego Ogra. a przynajmniej domyślałaś się, ze to on, bo nie był w swoim kostiumie. Wyszczerzył się tylko i ukłonił. Jego ogar patrzył się na ciebie bardzo uważnie.

Spojrzałam zaskoczona na tą dwójkę. Tamten stwór mnie zaatakował, ale potem zielony mi pomógł. Trochę się zawahałam, ale w końcu do nich podeszłam.
- Dobry wieczór - powiedziałam z lekka niepewnie.
Mój sposób przywitania jak najbardziej na miejscu... O tej porze wte porze roku już się ściemnia.
- Hm dlaczego chciałeś, bym tu przyszła? - spytałam się po chwili.

Zielony popatrzył na ciebie uważnie, a jego ogar przeciągnął się i łypał na Blaze. -Dobry wieczór.- Odpowiedział. -Och, chciałem się tylko spytać skąd znasz Azrai.- Powiedział wyraźnie rozbawiony. Przekrzywił głowę. -Ładny kotek. Szkoda by było jakby ogar go zjadł.- Powiedział żartując. Blaze tylko warknął coś zirytowany.

- Bo zainteresował ją mój smok - powiedziałam do zielonego i pokazałam mu swój tatuaż. - A ty kolejny z serii baśnie tysiąca i jednego świata? - spytałam lekko ironicznie.
Spojrzałam na swojego Blaze'a... Mój kociak nie jest do jedzenia, o nie... Stąd też może moja powyższa lekka ironia, ale co tam....

Blaze przywiał łepek. -Mruuu?- Zamruczał i otarł się o twoja nogę zupełnie ignorując ogara i komentarz zielonka. -Może...- Wyszczerzył się Rangers. Podciągnął rękaw i pokazał swój tatuaż ze smokiem, który poruszył się i uciekł na jego szyję. Teraz już mogłaś się domyślać o co mu zaczęło chodzić.

Popatrzyłam się na chyba dość wstydliwy tatuaż chłopaka. Po tym na swojego Acnologię.
"No to widać mamy okazję spotkać też twoje rodzeństwo" - zwróciłam się do Acnologii.
- Dora skoro już wiesz czego chciałeś to ja idę gnić w domu - machnęłam zielonemu ręką i ruszyłam ze swoim Blazem w kierunku wyjścia stąd.

-No to, pa pa.- Odpowiedział rozbawiony Rangers i odszedł w swoja stronę ze swoim ogarem. Blaze podskakiwał jak piłeczka, co w jego wykonaniu było dość komiczne. Rangers jeszcze ci pomachał na odchodne. Nie wyglądało na to, że miał on wobec ciebie jakieś złe zamiary i widocznie znał też Azrail. Po pół godziny udało ci się dojść do domu, gdzie twój brat siedział w kuchni i piekł cos w piekarniku.

- Cześć - przywitałam się z bratem.
Po chwili usiadłam sobie na wersalce i zobaczyłam co on też porabia...
- Jak tam rangersowe sprawy, kapturkowy czerwonku? - spytałam się swojego brata. - Ja miałam okazję zamienić kilka zdań z zielonym - powiedziałam tylko i wzięłam sobie z szafki swoje batoniki, dwa z nich rzuciłam swojemu kotu by nie fochał się potem, że się z nim nie podzieliłam.

-Cześć.- Odpowiedział Zack i wyciągnął z piekarnika cała blachę ciastek. -Oprócz dziwnych krzyżówek nic ciekawego. Widziałaś się z zielonym? Całkiem ciekawe.- Dodał. Blaze cieszył się jak mały kotek z tego co mu dałaś i zaczął podskakiwać jak piłeczka o mało nie przewracając stołu.