Gaz do dechy i jadem - Neytiri

Zeszłam z niego i zanurkowalam i odplynelam gdzie jest głębiej. Gdy zabrakło mi powietrza wynurzylam się i wróciłam do niego.
Mógłbyś się umyć. zasmialam się dając mu buziaka w policzek.

Ten się zasmiał.
- Pomoczymy się dłużej to samo wszystko zejdzie - zamruczał.
Pocałował cie i objął tak, że nie mogłaś się zbytnio ruszać, wiec po chwili pocałunek przeniósł się pod wodę i był baardzo długi. W końcu cie puścił jak zaczęło wam brakować powietrza i wkrótce byliściena powierzchni .

Usmiechnelam się do niego.
Niech ci bedzie. mruknelam przytulajac się do niego ciasno w pasie.
Co sądzisz o Bee? spytałam zaczepnie. Wiedziałam że jest zazdrosny o niego.

Chłopak zmrużył lekko oczy.
- No świetna sprawa z nim, tylko czuję się zazdrosny - powiedział bezpośrednio. - Więc nie wiem co byś musiała zrobić by mi minęło - wyszczerzył się.

Nie sprzedam ani nie oddam Bee. zasmialam się laskoczac go delikatnie po zebrach. Musialbys wymyślić sam coś. mruknelam obejmując go.

- Tego nie zadam - powiedział. - A to raczej ty powinnaś nad tym pomyśleć - wyszczerzył się.
Pocałował cie i dalej pływaliście.

Ale to ty chcesz bym ci się jakoś odwdzieczyla. wymruczalam mu do ucha i poprawiła mu włosy by nie wchodzily mu w twarz.
Muszę ci podciac końcówki chociaż. spojrzalam na jego włosy do lopatek.

Chłopak spojrzał na swoje włosy.
- No trochę mi urosły - powiedział. - Zdam się na ciebie, tylko bym zygzaków po tym nie miał - zasmiał się i niby to przypadkiem przesunął ręką po twoich piersiach i cie pocałował. - Nawet nie wieszjak na mnie działasz - uśmiechnął się.

Będziesz miał długie spokojnie. mruknelam mu do ucha wracając na brzeg. Z niego obserwowalam chłopaka.

Ten jeszcze chwilę pływał, ale w końcu też wyszedł i udało mu się do ciebie dojść bez pomocy. Usiadł obok ciebiei cie oobjął, było trochę chłodno ale od czego macie ubrania i koc? Trzeba będzie chyba jakoś zawolac Bee.

Podejzewam że czycha gdzieś w pobliżu. zasmialam.się przytulajac się do niego.
Bee!! zawolalam. warto spróbować.

Nawet nie minęła chwila, kiedy Bee się tu zjawił.
- Podglądałeś! - zasmiał się Scott.
Cmoknął cie w policzek i wziął swoje ubrania, po czym zaczął się ubierać.

A nie mówiłam że gdzieś tu był? zasmialam się. Pilnował byś mnie nie zgwałcił. wyszczerzylam się i szybko ubralam zakldajac ubranią na mokra bieliznę. Wysusze w obozowisku.

- Wiesz, byłem bliski - chłopak pokazał Ci język.
Po chwili byliście ubrani i Bee zabrał was z powrotem do obozu, gdzie jak tylko z niego wysiedliście to zmienił się w robota i rozłożył się na trawie, zajmując w ten sposób sporą jej część. Wpatrywał się w niebo, a dokładniej jeden punkt na nim.

Tam jest twoja planeta? spytałam siadajac obok Bee. Zawolalam gestem chłopaka by przyszedł tutaj. Pod warunkiem że chciał.

Chłopak po chwili do was przyszedł i także położył się na trawie. Bee zaprzeczył.
"Była" - udało mu się znaleźć odpowiedni urywek z radia.
Może i to dość nieprawdopodobne, ale zdawało Ci się, że jest bardzo smutny. Tego po robotach raczej się nie można spodziewać... Chyba, że takich z kosmosu.

Ktos nia zawladna? spytalam cicho. Ciezko bylo przytulic robota ale na to mialam ochote. NIe umie mpatrzyc jak ktos jest smutny. Przytulilam sie za to do chlopaka i patrzylam tam gdzie Bee patrzyl.

bee pokręcił głową. Po chwili uniósł do góry kawałek, drewna, jedna z jego rąk zmieniła się w działko. Podrzucił pieniek i strzelił w niego, przez co ten rozprysnął się na drobne kawałki.
- Czyli gorzej - mruknął Scott.

Czyli nawet nie ma tej planety. mruknelam cicho. Nie wiedzialam jak pocieszyc robota wiec przytulilam sie do chlopaka. Spojrzalam na zegarek, powoli nalezaloby chyba sie zbierac spac.

Bee po chwili znowu był samochodem i juz nie odpowiadał.
- No kochanie, czas spać - powiedział Scott i po chwili powędrował spać.
Jeszcze nie zasypial i czekał na ciebie.

Za chwile poszlam za chlopakiem, ulozyylam sie w namiocie i sie wtulilam w niego.
Dobranoc Bee.powiedzialam do samochodsu.

Bee zamrugał światłami i po chwili Scott zasnął, ale Tobie to trochę zajęło. Świadomość, że planeta Bumblebee została zniszczona... W koncu jednak udało Ci się usnąć. Jak obudziłaś się rano to Scotta już nie było. Widziałaś przez wyjście, ze robi... grzanki!

Przeciagnelam sie i dalej udawalam ze spie. Czekalam az mnie obudzi. Milo byloby zostac obudzona pocalunkiem jak spiaca krolewna.

Po chwili chłopak przyszedł tak jak oczekiwałaś i lekko szturchnął Cię w bok, po czym ucałował w polik.
- Kochanie czas na śniadanko - uśmiechnął się.

Poprosze sniadanie do lozka. usmiechnelam sie calujac go w policzek. Jednak zaraz wstalam. Szybciutko sie u ralam i wyszlam, wpierw zajrzalam do Bee.