Shadow Dragon czyli jak załapać się do Power Ragers

Doktor wyszedł za tobą i niemalże wyrzucił twoje zwierzaki z TARDIS. -Może Samuel będzie coś wiedział.- Westchnął. Zapowiadało się, ze poszukiwania Az będą długie i meczące, a na dodatek już mogłaś się domyślać o co chodzi Doktorowi skoro był tak rozdrażniony. -Możesz zadzwonić to jaszczura?- Spytał się rozglądając nerwowo.

- O co chodzi? - spytałam się tylko Doktora.
Westchnęłam i zadzwoniłam do Samuela czy nie wie może czy Azrail jest gdzieś w pobliżu. Podrapałam się po głowie i spojrzałam na zwierzaki, po czym oparłam się o pobliskie drzewo czy Tardis.

-O nic.- Mruknął. Jaszczur odebrał po trzecim sygnale. -Coo jeest...- Ziewnął. Chyba musiałaś przerwać mu drzemkę. Wysłuchał tego co masz do powiedzenia. -Azrail jest gdzieś w pobliżu fabryki. a przynajmniej tak myślę, chociaż może jej tam tez nie być.- Burknął i się rozłączył. Doktorek popatrzył na ciebie. -I co? Wiedział coś/- zaczął się dopytywać. Ten facet bez Azrail zaczynał robić się coraz bardziej wkurzający.

- Może jest koło fabryki, może nawet przy tym swoim kompie majstrować... - powiedziałam do Doktorka.
Po chwili ruszyłam z nim tam już nieco znużona ale miałam nadzieję, że w końcu odwiedzę tą swoją koleżankę i z nią pogadam normalnie...

Doktorek szedł za tobą i narzekał coś tam po swojemu. Wolałaś nie wiedzieć po co była mu potrzebna Azrail. Zwierzaki ruszyły za wami. W końcu doszliście do miejsca gdzie miała być Az. Facet rozejrzał się i z rękami w kieszeniach kurtki wszedł do budynku. -Może jedna dowiem się dlaczego od wczoraj nie dajesz znaków życia?- prychnął, a gdy i ty weszłaś do fabryki zobaczyłaś Az grzebiącą w żelastwie.

Spojrzałam na Azrail, która przeglądała żelastwa.
- Jak czegoś tu poszukujesz to na chyba lepiej znam to żelastwo - powiedziałam do niej.
W sumie to raczej nie mijało się z prawdą bo nieraz kilka razy przekopałam złom w fabryce. Westchnęłam.
- Dobra ja swoją część umowy spełniłam - powiedziałam.

Doktor spojrzał na ciebie i kiwnął głowa. -Dobrze. Przyjdź jutro o 7 do fabryki. Najpierw muszę się z nimi kontaktować, ze będą mieli gościa. Nie chcemy przecież żadnych przypadkowych ofiar.- powiedział i popatrzył spode łba na Azrail. Białowłosa popatrzyła na faceta. -No co. Pogrzebać na złomie sobie nie można?- Powiedziała zirytowana. Chyba najwyższy czas było się ulotnić jeśli nie chciałaś być świadkiem kłótni kochanków.

Pokiwałam głową i podziękowałam doktorkowi.
- Super, to do jutra - pomachałam im. - Niech moc będzie z tobą - szepnęłam jeszcze doktorkowi do ucha jak dałam radę i czmychnęłam ze zwierzakami czym prędzej do domu. 
Czas sprawdzić facebooka...

No cóż, chyba trochę mocy przydałoby się Doktorowi, bo gdy wychodziłaś Az szła w jego stronę z wkurzona miną. Po pół godziny razem ze zwierzakami wróciłaś do domu. Zdjęcie niestety już zostało osunięte i nie mogłaś pocieszyć się ze swojego zwycięstwa. Za to w swoich e-mailach znalazłaś wiadomości od Samuela ze screenami z ostatnich chwili zdjęcie i komentarzy pod nim. Zack delikatnie mówiąc nie był tym wszystkim zachwycony, bo wszyscy jego znajomi zobaczyli to zdjęcie. Przynajmniej tyle dobrego, ze nie było go w domu.

Zaśmiałam się na widok tych komentarzy i podziękowałam Samuelowi za screeny z nimi bo przynajmniej mam teraz radochy.
- A teraz mnie macie pilnować przed nim - powiedziałam do zwierzaków.
Po chwili poszłam do łazienki by sie umyć, przebrać etc i do łóżka, bo byłam zmęczona. Ewentualnie pisałam i grałam na telefonie.

Szybko się przebrałaś i mogłaś iść spać. Położyłaś się do łóżka, a zwierzaki umościły się w swoim gnieździe. Szybko zasnęłaś i tym razem nic takiego ci się nie śniło. Obudziłaś się wypoczęta, a zegar pokazywał godzinę 6. Mogłaś spokojnie się ubrać i zjeść śniadanie zanim ruszysz do Doktora. Zwierzaki także wstały i teraz domagały się jakiegoś żarełka.

Uśmiechnęłam się.
- No to dzisiaj odwiedzinki - powiedziałam zadowolona z siebie.
Poszłam szybko się ogarnąć, przebrać i tak dalej... Porwałam z lodówki dwie parówki, zjadłam na surowo a zwierzakom karmy i poleciałam do fabryki. A po chwili siadłam sobie na Blaze'u. Fajnie tak się na nim jedzie.

Gdy sie przebrałaś i zjadłaś mogłaś od razu pojechać sobie na swoim kocie do fabryki. Była godzina 6.45, wiec musiałaś trochę poczekać zanim Doktor przyjdzie. Gdy się wokół rozejrzałaś unosiła się jeszcze mgła, która zwykle towarzyszyła porankom. Niebo było jednak bezchmurne i zapowiadał się całkiem ładny dzień. W końcu Doktor przyszedł, ale nie miał zbyt dobrego humoru.

Byłam gotowa i zadowolona, ale gdy zobaczyłam nastrój doktorka to przechyliłam głowę na bok.
- Umm co się stało? - spytałam go nieco zaniepokojona jego złym nastrojem.
Chyba miał jakąś grandę z Azrail czy coś... Nie wiem, może powie, może nie...

Doktorek tylko wzruszył ramionami. -Nic takiego. Dobra chodźmy. Tylko ostrzegam cię. Oni nie są w tym wymiarze tylko w tym obok czyli tak jakbyśmy wyszli z naszego świata i równocześnie nie wyszli. Z resztą nie ważne.- machnął ręką i skierował się w stronę drzew. Nie zostało ci nic innego jak ruszyć za nim na to spotkanie.

Pokiwałam głową na słowa doktorka. Zerknęłam na swój soniczny śrubokręt tylko i pomyślałam, że potem w końcu musze nad nim popróbować jak działa... Wędrowałam za doktorkiem bardzo ciekawa tego wszystkiego.
- Cóż, to tak jakbyśmy weszli do jakiegoś... odbicia? - wysunęłam tezę myśląc, że o to mu chodzi.

Doktor kiwnął głową. Szliście dalej w las, a zwierzaki podążały za wami. Im głębiej wchodziliście tym bardziej chłodno się robiło. Pomimo mocno świecącego słońca czułaś się jakbyś weszła do chłodni. W końcu Doktor przystanął na skraju jakiejś polany, która wydawała się jakaś rozmyta. jakby namalowana rozwodniona farbą. -No i jesteśmy. Wchodzisz pierwsza?- Facet popatrzył na ciebie wyczekująco.

Kiwnęłam głową na słowa Doktorka.
- Dobra, idę - powiedziałam.
Po chwili ruszyłam w tą rozmytą przestrzeń. Ogólnie nie bałam się tak bardzo tego wszystkiego. Chciałam się spotkać ze swoją koleżanką.

Weszłaś i poczułaś jakbyś brodziła w lepkiej mazi. Nie było to zbyt przyjemne, ale w końcu wszystko się skończyło i stałaś teraz w dziwnej dżungli w której było strasznie cicho. Wiatr nie wiał i czułaś się jakby czas tutaj po prostu stanął. Obok siebie wyszedł Doktor. -No i jesteśmy.- Powiedział i skierował się w sobie tylko znanym kierunku, a tobie nie zostało nic innego jak iść za nim.

Uśmiechnęłąm się zadowolona i rozejrzałam się.
- No, ciekawe miejsce - powiedziałam Doktorkowi i ruszyłam za nim.
Spojrzałam na swoje zwierzaki i wzięłam sobie smoczka na ręce. Ile to kłopotu z tym wszystkim... Ale myślę, że warto... Ktoś, z kim mogę normalnie pogadać jak w szkole.

Spoiler:

Przed wami stanęła taka istota. Popatrzyła na was. -Czego szukacie w Quash?- spytała się dźwięcznym głosem i popatrzyła w twoją stronę. -Och, co ty tutaj robisz?- Spytała się, a ty mogłaś w niej rozpoznać swoja dawna przyjaciółkę - Yvonne. Istota przekrzywiła głowę. -Dobrze, chodźcie.- zdecydowała.

Zdziwiłam się troszkę.
- Po prostu małe odwiedzinki - powiedziałam do niej. - Polazłam pod twój dom w mieście i był na sprzedaż. To mi Doktorek powiedział, że wie gdzie jesteś - wyjaśniłam krótko.
Trochę strasznawo wygląda, ale to moja przyjaciółka, więc jest w porządku i mimo początkowego dziwnego wrażenia już jest w porządku.

-Okey.- Odpowiedziała Yvonne i ruszyliście za nią w głąb dżungli. Po pół godziny dotarliście do polany na której paliły się ogniska i wokół nich siedziały wszelkiej maści potwory. -Struktura Quash nie pozwala nam otrzymywać ludzkiej postaci.- Wyjaśniła i poprowadziła was do jednego z ognisk. Siedział przy nim stwór, którego mniejsza wersje już gdzie widziałaś. Był to ogromny Centaur z ułamanym jednym rogiem.

Pokiwałam głową na jej słowa.
- Ogólnie to wy się tutaj ukrywacie? Przez to co się dzieje na ziemi? - spytałam jej.
Spojrzałam na owego centaura... On jest przecież jak tamten Azrail. Westchnęłam i popatrzyłam się na swoją przyjaciółkę, po czym jak mogłam to usiadłam.
- Kto tu jest jeszcze ze znajomych? - spytałam się jej.

Yvonne wzruszyła ramionami. -Sa tutaj jeszcze Xavier, Claudie, Miriam i Sienna.- Wymieniła reszta waszej paczki. -reszta stanęła po stronie innego Smoka.- Dodała. Ogromny centaur popatrzył na ciebie, ale nie widziałaś by cię jakoś poznał. Miał jeszcze bliznę na pysku, co oznaczało, że najpewniej był zupełnie innym potworem. Doktor stał i trzymając ręce w kieszeniach przyglądał się stworom.